Koronawirus. Rodzice chcieli odwołać zagraniczną wycieczkę szkolną. Biuro podróży: "Nie ma podstaw"

Koronawirus. Rodzice chcieli odwołać zagraniczną wycieczkę szkolną. Biuro podróży:

Rodzice chcieli odwołać zagraniczną wycieczkę szkolną. Biuro podróży: "Nie ma podstaw" - komentarz r.pr. dra Aleksandra Raczyńskiego dla Poznań Gazeta Wyborcza.

 

Rodzice 11-latki z Poznania chcieli odwołać wycieczkę córki do Londynu. Biuro podróży bezpłatnego odwołania nie przyjęło, bo uważa, że w miejscu docelowym ani na trasie wycieczki nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia dzieci. Nasza córka miała jechać na wycieczkę do Londynu. Wycieczkę organizowała szkoła. Mieli jechać autokarem m.in. przez Niemcy i Francję, potem promem dostać się na Wyspy, a w Londynie mieszkać u angielskich rodzin. W związku z epidemią nie było nawet opcji, by córka wyjechała. Dlatego napisaliśmy pismo do biura podróży, w którym rezygnujemy z wyjazdu i prosimy o zwrot kosztów w związku z epidemią. Odpowiedź biura nas zaskoczyła. Oni nie widzą w obecnej sytuacji nic nadzwyczajnego - opowiada pan Maciej. Biuro podróży twierdzi, że bezpłatne odwołanie rodzicom się nie należy, bo w kraju docelowym nie ma "nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności".

Wycieczka miała się rozpocząć w niedzielę, 15 marca. W poniedziałek 9 marca do szkoły, w której uczy się córka pana Macieja, przyjechała przedstawicielka biura i namawiała rodziców, by nie rezygnowali z wycieczki. - Na obawy rodziców odpowiadała, że nie ma żadnego zagrożenia, ale kiedy pytaliśmy o ewentualną kwarantannę za granicą, już nie umiała podać szczegółów - mówi pan Maciej. Dzień po tym spotkaniu władze Poznania zarekomendowały publicznym placówkom oświatowym zawieszenie zajęć. Z rekomendacji skorzystały wszystkie publiczne i prywatne szkoły i przedszkola. W środę z kolei premier Mateusz Morawiecki ogłosił zamknięcie szkół w całej Polsce. Dodatkowo władze samorządowe i krajowe zaapelowały do dyrektorów o odwołanie zagranicznych wycieczek. Z kolei w piątek wieczorem rząd ogłosił wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego w całym kraju. Obowiązuje od północy 14 marca. Granice Polski są zamknięte dla obcokrajowców, a każdy polski obywatel, który wróci do kraju po północy z soboty na niedzielę, poddany jest obowiązkowej dwutygodniowej kwarantannie. Rodzice dziewczynki pisemnie odwołali wycieczkę w czwartek, 12 marca. W piśmie powołali się na art. 47 ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych. Artykuł mówi m.in. o możliwości bezpłatnego odwołania wycieczki "w przypadku wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności występujących w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego".

"Z Polski można wyjechać" Organizatorem wycieczki jest poznańskie biuro Sportom Travel. W piątek biuro przysłało rodzicom odpowiedź, w której stwierdza, że nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności w tej sprawie nie występują. - Z Polski można przecież wyjechać, to tylko cudzoziemcy wjechać nie mogą. My robimy wszystko zgodnie z prawem - mówi nam przez telefon pracownica biura. Informuje, że właściciel jest na spotkaniu i nie może rozmawiać. Kiedy dopytujemy, jak organizator zamierzał zapewnić dzieciom bezpieczeństwo życia i zdrowia, stwierdza, że biuro ma procedury. Nie chce jednak powiedzieć jakie i prosi o wysłanie pytań mailem. Obiecuje, że biuro odpowie na nie w ciągu 14 dni. W piśmie do rodziców właściciel biura argumentuje, że tzw. bezkosztowe odstąpienie od umowy nie jest możliwe: "Wskazać należy, że aby powyższe przesłanki zostały spełnione w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie musi występować bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia. Warto zwrócić uwagę, że aktualnie żadne władze państwowe nie ogłosiły na swoim terytorium stanu epidemii".

Z taką argumentacją nie zgadza się Aleksander Raczyński, radca prawny z poznańskiej kancelarii "Kolegial".

- Wyżej wymieniony przepis nie uzależnia bezkosztowego odwołania od ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego w kraju docelowym. Ponadto taki stan został ogłoszony w Polsce i zaczął obowiązywać zanim wycieczka miała wyjechać z kraju - tłumaczy Raczyński. - Spełnione są też przesłanki, wymienione w ustawie, czyli nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego. Na terenie, przez który miały jechać dzieci oraz w państwie docelowym, już jest koronawirus i jest to wiedza powszechnie znana. W tym wypadku rodzice mają rację.

 

Źródło: Poznań Gazeta Wyborcza